Świat Wielkiego Sportu zamilkł, schował się w swoich luksusowych willach. Co jakiś czas słychać tylko o „groszach” rzuconych na poczet własnego piaru. Gdy tak nasi celebryci liczą straty albo ściągają kasę z ubezpieczenia po tym jak dotknęła ich ta tragedia, na placu boju pozostali samotnie przedstawiciele służby medycznej oraz wolontariusze. Niedofinansowani, odizolowani od najbliższych, sypiający w szpitalnych zakamarkach, narażeni na utratę zdrowia ciągle trwają na pierwszej linii frontu. Na co nam teraz Lewy i jego talenty? Nie lepsza pielęgniarka, ratownik, lekarz, strażak, policjant? Nie można pominąć kasjerek, magazynierów i całej masy ludzi, którzy mimo strachu „podkręconego” przez media ciągle przychodzą do pracy.