W Toruniu jest organizowane kilka dużych imprez biegowych jak Run Toruń, Nocna Dycha Kopernikańska, Toruńskie Sztafety Wolności, Maraton Toruń, Festiwal Biegów Mikołajów oraz wiele mniejszych ze skromniejszą oprawą. Tej drugiej grupy nie będę wymieniał, ponieważ są to głownie biegi niekomercyjne, często bez opłat lub ze symboliczną opłatą. Moja przykra przygoda, którą chcę się podzielić dotyczy biegów masowych.
W zeszłym roku w zawodach organizowanych z okazji biegów mikołajów brały udział moje dzieciaki. Impreza odbywała się na ul. Szerokiej. Opłata startowa wynosiła 20 PLN od dziecka. Ze względu na popularność w kategorii mojej córki dzieci zostały podzielone na dwie grupy. Moja Wiki po ciężkiej walce zajęła 3 miejsce w swojej kategorii. Na podium stanęła trójka z najlepszym czasem wybrana z dwóch grup co spowodowało, że moja córka nie była trzecia. W pewnym sensie zakładając, że pomiar był rzetelnie zrobiony jest to uczciwe. Z drugiej strony rodzic tłumaczy dziecku zawiłe metody wybierania zwycięzców co w rezultacie powoduje, że trzecie miejsce nie daje pucharu za kilka może kilkanaście złotych. Dziecko nie rozumie tego i już mu się nie chce trenować, bo czuje się oszukane.
W następnym dniu po biegach dla dzieci odbyła się główna impreza, biegi na 5 km, 10 km i półmaraton (21 km). To impreza kameralna, ludzie się poprzebierali w różne stroje i przeważająca większość nie rywalizowała ze sobą tylko biegła dla klimatu. Ja brałem udział w półmaratonie. Trasa zaczęła się na Rynku Staromiejskim, potem Bulwar Filadelfijski i zaczęło się: park, obrzeża miasta, las, Barbarka, ścieżki rowerowe, prace budowlane i meta przy hali „Arena Toruń”. W jednym miejscu tuż przed metą trzeba było przebiec przez wykopy, a troszkę później osłaniać twarz przed gałęziami odskakującymi od biegnących przede mną. Można sobie łatwo wyobrazić jak wyglądali Ci poprzebierani np. na biało ludzie, których podziwiali głównie inni biegacze, bo w lesie kibiców nie było zbyt wielu. Te biegi były organizowane przez Stowarzyszenie Kultury Fizycznej Maraton Toruński. Jak dla mnie to żadna promocja sportu i miasta, a wręcz odwrotnie – mnie to zniechęciło.
W ramach odskoczni pobiegłem wraz z rodziną w toruńskim Parkrun. W imprezie nie ma żadnych ograniczeń wiekowych, dystans 5 km, nie ma opłat, nie ma medali ale za to jest pomiar czasu, ciepła herbata na mecie, klasyfikacja międzynarodowa no i super klimat. Wiki biegła bez presji na swoje tempo i okazało się, że spokojnie zmieści się w limicie czasu na każdych otwartych zawodach organizowanych na dystansie 5 km. Po tej przygodzie zapisaliśmy się na pierwszy bieg z pięciu z cyklu Toruńskie Sztafety Wolności.
Podczas rejestracji elektroniczny system nie protestował. Nie pamiętam co było wtedy w regulaminie ale wydawało mi się, że ograniczenia dotyczą dzieci bez opieki, a sytuacja wygląda inaczej, gdy dziecko biegnie z opiekunem. Pakiety odebraliśmy osobiście wraz z Wiki, podpis rodzica w imieniu dziecka i bieg. Tak Wiki się spodobało, że za wyjątkiem drugiej edycji z powodu ferii zimowych wzięła udział w trzech imprezach. Po odhaczeniu przedostatniej zaistniała szansa na zdobycie trofeum dla najmłodszego biegacza. Wystarczyło tylko wziąć udział 11 listopada w piątej edycji z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Na pytanie czy chcesz, Wiki bez wahania odpowiedziała TAK – pewnie w nadziei na zdobycie wcześniej wspomnianego trofeum. Niestety organizatorzy zabronili jej udziału w zawodach. Mając za nic akceptację rodziców oraz 3 wcześniej odbyte biegi i emocje dziecka. Zasłaniając się regulaminem, młodym wiekiem Wiki oraz wyjątkowo tym razem zorganizowane biegi dla dzieci w cenie 10 PLN powiedzieli kategoryczne NIE. Rozumiem obawy, jest to młoda osoba. Poinstruowanie o tym, żeby nie męczyć małoletniej też do mnie dotarło ale ten jeden bieg, ostatni z cyklu już by w niczym nie zaszkodził. Znów zawód, oszustwo tak to odebrało moje dziecko.
Moja córka nie trenuje specjalnie pod żadne zawody za wyjątkiem dwóch krótkich biegów tydzień przed startem podyktowane moim doświadczeniem. Jeździ na nartach, dużo wędruje również po górach, jeździ rowerem i na rolkach. Jest aktywna fizycznie, a sport to również zabawa, w której również dziecko ma prawo zmęczyć się.
Osobiście wziąłem udział w wielu masowych imprezach biegowych w takich miastach jak Warszawa, Dębno, Kraków, Wrocław, Poznań. Tam imprezy dla dzieci w ramach propagowania sportu były za darmo. Maratony i półmaratony organizowane w mieście, nie na bezludnych obrzeżach. Za udział w zawodach płacą wyłącznie dorośli i to czasem mniej za dużo lepiej zorganizowany bieg niż w Toruniu. Nie rozumiem jak władze miasta mogą dawać dotacje oraz podpisywać się pod komercyjnymi imprezami, których celem, co nie widnieje w regulaminie, jest zysk również na dzieciach? Czy w takim razie Toruń jest miastem sportu?